czwartek, 2 listopada 2017

Od Vlada c.d. Kekkyū

Od godziny szlajałem się po tym przeklętym lesie, szukając wyjścia. Nie miałem najmniejszej ochoty urządzać sobie spacerku po tej krwiożerczej puszczy. Niestety moi znajomi nie mieli zbyt wyrafinowanego poczucia humoru. Niezwykle zabawnym wydało im się wyniesienie mnie do lasu, kiedy będę w objęciach morfeusza po znacznej ilości alkoholu.
Na początku może i lekko zaśmiałem się pod nosem, na myśl o tym niewinnym żarciku, jednak kiedy już kilkanaście rzeczy próbowało mnie zjeść, przestało mi być do śmiechu.
Nagle do moich uszu dotarł szelest i już wiedziałem, że nie oznacza to niczego dobrego. Nie musiałem długo czekać by zza drzew i krzewów wyszło kilka stworów w stanie rozkładu. Przypominały one zwierzęta, kilka psów i potężną pumę. Na ich ciałach można było dostrzec tylko kupki niewytartej jeszcze sierści, jednak przeważającą ilością ich ciał była zielono-szara skóra i wystające kości. Skrzywiłem się mimowolnie, gdy do moich nozdrzy dotarł zapach zgnilizny. Zazwyczaj nie miałem ku niemu nic przeciwko, jednak w tym wypadku był nie do wytrzymania.
Mógłbym w tym momencie po prostu zmienić się w demona i załatwić ich w sekundę, albo zrobić to już dużo wcześniej i po prostu wylecieć z tego pierdolonego boru, jednak aktualnie zapasy magii całkowicie mi się wyczerpały prawie do zera. Byłem cholernie głodny, zmęczony i nie miałem najmniejszej ochoty się z nimi użerać.
Moja niechęć niestety nie zdała się na wiele, bo kiedy psy już podłapały mój zapach rzuciły się biegiem, wyjąc i przepychając, wszystko by tylko mnie dopaść. Westchnąłem cicho niezadowolony z takiego obrotu sprawy. Zrobiłem najlepszą rzecz, na jaką pozwalała mi sytuacja i po prostu przywołałem dwa proste sztylety, były srebrne, z czarnymi, zdobionymi rękojeściami przypominającymi węże.
Niestety niedługo pozostały czyste, bo już gdy pierwszy z ohydnych psów do mnie doskoczył najzwyczajniej w świecie cofnąłem się w bok i rozciąłem głęboko jego bok i brzuch. Z dymiącej rany wypłynęła czarna substancja. Potwór przekoziołkował, uderzył o drzewo z impetem i znieruchomiał.
Chwilę później dołączyła do niego reszta sfory. Zostałem tylko ja i przerośnięty kociak. Niestety nie był on tak głupi, jak reszta napastników i chciał się ze mną pobawić niczym z myszką. Zaczął mnie wolno obchodzić uważnie obserwując. Czułem, że przywołanie czegokolwiek więcej może całkowicie wyczerpać moje zasoby magii, ale nie chciałem przechodzić na tryb awaryjny, w którym byłem całkowicie niepoczytalny.
Ruszyłem na resztki pumy, na co ona zdezorientowana w pierwszej chwili nieco się cofnęła, a w następnej zaryczała głośno i ruszyła mina spotkanie. Minąłem się z jej kłami dosłownie o centymetry. Właśnie one zaważyły o tym, kto wygrał to starcie. Sekundę później kot leżał na ściółce z sztyletami zagłębionymi w czaszce aż do rękojeści.
Odetchnąłem głęboko, chcąc nieco wyrównać oddech, ostrza zniknęły, zmieniając się jedynie w czarny dym, który poszybował ku szaremu niebu.
Próbowałem właśnie ocenić, w którym kierunku zmierzałem, kiedy poczułem nagłe odrętwienie w kończynach, które uniemożliwiło mi jakikolwiek ruch. Nie zdążyłem nawet rzucić klątwy, czy podnieść wzroku, bo już jakaś czerwono oka kobieta przyciskała mnie do drzewa. Zanim zebrałem myśli już wysłała w moim kierunku kilka zdań. Oczywiście nie miałem szans na ich przyswojenie. Po jej uderzeniu nie miałem nawet siły stać o własnych nogach, więc pewnie gdyby mnie nie przyciskała do twardej kory wylądowałbym twarzą w trawie.
- E... - było jedynym, co udało mi się wydukać.
Oderwałem oczy od jej złego spojrzenia jedynie na chwilę, a już zwróciłem uwagę, na coś o wiele ważniejszego! Nadal czekała na odpowiedź na swoje nieistotne pytanie, ale ja byłem myślami już całkiem gdzie indziej.
- Ale... - zacząłem, podnosząc oczy znów, do jej pytającego spojrzenia - masz wielkie cycki.
Na te słowa jej brwi powędrowały jeszcze wyżej. Przestało mi już jednak dzwonić w uszach, a niemiłe otumanienie odpuściło i mogłem logicznie pomyśleć.
- O co pytałaś? - odparłem w końcu, coś co miało o wiele więcej ładu i składu.

< Kekkyū? ;3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony
CREDITS
Art1 Art2 Art3 Art4 Art5 Texture1 Texture2