Kim jesteś, i co tu robisz?
Warknęłam
po odurzeniu i przygnieceniu do twardej kory czarnowłosego chłopaka,
któremu pomogłam zwalczyć i pokonać bestię. Trochę czasu minęło zanim
się odezwał, a jak już się odezwał, zaczął mamrotać głupoty. Nie wiem
czy go tak mocno
uderzyłam, czy był już taki przymulony. Powtórzyłam swoje pytanie, a on
odpowiedział...
***
- Vladimir, mieszkaniec miasta, który poszukuje wyjścia z przeklętego lasu.
~
To jeden z mieszkańców miasta... - Powiedziałam zaskoczona w myślach,
po czym puściłam chłopaka i odskoczyłam od niego, a on powoli usiadł, i
złapał się za głowę.
-Przepraszam, mój błąd.-Sprzałam na niego, a później skoncentrowałam swój wzrok na jednego z martwych bestii
-Mam
radę. Następnym razem uprzedź kogoś, i się porostu spytaj.-Wstał, po
czym spojrzał na mnie swoimi oczami, które -miałam wrażenie- świdrowały
mnie na wylot.- Kim jesteś i jak się nazywasz ?
~
Kekkyū Aka, jestem mieszkańcem tego lasu. - Odpowiedziałam - Sorry, że
tak wyszło lecz żako widuje takich osobników jak ty. Nic Tobie się nie
stało?? - Zapytałam
- Nic
poważnego.Trochę głowa boli. - Odpowiedział - Jestem mieszkańcem tego
lasu, wiec wiesz jak z niego wyjść ? -Spytał odwracając się do mnie
plecami.
~ Tak, musisz iść za znakami
znajdujących się na korach drzew, są w kształcie gwiazdki, lecz zanim
pójdziesz masz ode mnie to -Podałam mu małą fiolkę.
-Co
to?-Spytał odwracając się w moją stronę i spoglądając na przedmiot
trzymany w mojej dłoni.
-Tak jakby lek z ziół, zrobiony własnoręcznie. Pomaga na ból głowy.-Podałam mu fiolkę do dłoni -Ja już idę. Trzymaj się!
-Tak jakby lek z ziół, zrobiony własnoręcznie. Pomaga na ból głowy.-Podałam mu fiolkę do dłoni -Ja już idę. Trzymaj się!
***
Ruszyłam
przed siebie. Miałam wrócić do mojej chatki, lecz coś mnie tknęło, abym
jeszcze pobiegała. Nie przepadam za samotnością, lecz człowiek czasami
jej potrzebuje,
zwłaszcza, gdy musi pomyśleć. Obiecałam sobie, że nie będę nawiązywać
nowych znajomości. Wiele słyszałam o bólu i cierpieniu, gdy się straci
przyjaciół i rodzinę, a w tych czasach nie wiadomo co ciebie czeka,
gdzie
pełno jest potworów, monstrum, czy innych stworzeń, które chcą Ciebie
zabić. Lecz nieznajomy zaintrygował mnie, oraz spojrzenie jego złotych
oczu. Patrząc w nie, czułam jakbym była w innych czasach, i przemknęło
przeze
mnie uczucie, że jestem bezpieczna. A nie powinnam się tak czuć, już
nigdy nie będę bezpieczna, w tym świecie! Byłam niedaleko mojego domku.
Jeszcze kawałek i będę u siebie, lecz moją
uwagę przykuł dość sporych rozmiarów budynek, którego wcześniej nie
widziałam. Jak większość budynków w tych terenach, był zniszczony i
nieciekawy, ale mimo tego, podeszłam do
niego. Tynk odchodził od ścian, a wielkie drewniane drzwi były uchylone,
popchnęłam je delikatnie, a one zaskrzypiały. Przygotowana na każdą
ewentualność lub walki, skierowałam się bojowo na wejście do pomieszczenia. Delikatnie
weszłam do
środka, a drewniana podłoga zaskrzypiała, powiadamiając o mojej
obecności. Myślałam że zaraz do mnie ktoś, lub coś doskoczy, ale na
szczęście budynek był pusty. Poruszałam się powoli, i -starałam się-
cicho stąpać po skrzypiących
deskach. Na parterze nic ciekawego nie było, porozrzucane stoły i
krzesła, na które tylko zerknęłam, po czym utkwiłam wzrok w schody
prowadzące na piętro. Podeszłam do nich, i dotknęłam delikatnie poręczy.
Była zakurzona. Widać że nikt tu nie zagląda.- pomyślałam, po czym
stanęłam na pierwszym stopniu. Nieprzyjemne skrzypnięcie, kolejne kroki i
kolejne skrzypnięcia.
Gdy już znalazłam się na piętrze, rozejrzałam się. To co zobaczyłam, spowodowało że uśmiechnęłam się w duchu. Natrafiłam na bibliotekę. Fakt, były porozrzucane książki, ale jednak to coś. Uwielbiałam czytać i poznawać coś nowego!Podeszłam do najbliższego regału z książkami, i opuszkami palców przejechałam po niektórych okładkach poniszczonych już książek. Zatrzymałam się przy Pismie Świętym, które wzięłam do ręki. Księga była granatowa i miała sztywną oprawę. Na stronie tytułowej, napis miał poblakły niby złoty napis, otworzyłam delikatnie Pismo, na byle jakiej stronie.
Gdy już znalazłam się na piętrze, rozejrzałam się. To co zobaczyłam, spowodowało że uśmiechnęłam się w duchu. Natrafiłam na bibliotekę. Fakt, były porozrzucane książki, ale jednak to coś. Uwielbiałam czytać i poznawać coś nowego!Podeszłam do najbliższego regału z książkami, i opuszkami palców przejechałam po niektórych okładkach poniszczonych już książek. Zatrzymałam się przy Pismie Świętym, które wzięłam do ręki. Księga była granatowa i miała sztywną oprawę. Na stronie tytułowej, napis miał poblakły niby złoty napis, otworzyłam delikatnie Pismo, na byle jakiej stronie.
***
''O cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to
uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie
będziecie w imię moje, Ja to spełnię''
***
Przeczytałam w myślach, i od razu pojawiły mi się łzy w oczach. Nie
wiedziałam co się zemną dzieje! To było dziwne! Pierwszy raz coś takiego
poczułam! Usiadłam na podłogę i rozpłakałam się. Gdy po paru minutach uspokoiłam się i to dziwne uczucie znikło, wstałam z ziemi, wyszłam z budynki i kierowałam się już w stronę domku. Nie miałam siły aby biegać, nie
jadłam od kilku dobrych godzin. Miałam jedzenie, ale nie miałam apetytu.
Ściśnięty żołądek mi nie pozwala, abym się pożywiła, choć organizm zaczynał protestować.
Zaczynało mi się
robić ciemno przed oczami, więc usiadłam przy jakieś wielkiej skale.
Wolałam zemdleć tu, niż gdzieś na widoku, choć i
tak to miejsce nie gwarantowało, że mnie nikt nie znajdzie. Dotknęłam
ręką torbę, w którym miałam Pismo Święte, które zabrałam z budynku
***
~ Proszę, daj mi
chociaż siłę dojść do domu. - Mruknęłam do siebie, po czym wstałam.
Było chyba lepiej, było mi słabo, ale doszłabym do swej chatki. Doszłabym,
gdyby nie cała chmara zmutowanych zwierząt, która zbliżała się w moją str
***
Szybko ożywiłam się, czułam, jak moje serce bije szybciej. Adrenalina szybko działała.
Wytworzyłam
dzięki moim umiejętnością krwawą broń, i strzeliłam z swej broni,
perfekcyjnie parę razy w stronę , przy okazji robiąc uniki, przed
cuchnącymi,zmutowanymi bestiami ,które
były coraz bliżej mnie.Może dałabym sobie rady, gdyby nagle ktoś głośno
nie gwizdnął.
Odwróciłam się w stronę postaci, lecz zaraz musiałam zrobić unik, aby
nie znaleźć się w łapskach ohydnych zwierząt.Niestety wtedy zakręciło mi
się w głowie, wiec poleciałam na ziemię, o uderzając głową o kamień.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Nie straciłam kontaktu ze świadomością, ale to mnie zamroczyło.
Słyszałam jak nieznajomy coś krzyczał, po czym zaczął rozprawiać się z
każdym zmutowanym zwierzęciem po kolei. Dudniło mi w głowie, modliłam
się tylko aby nie zasłabnąć. Odwróciłam
powoli głowę w drugą stronę. Mutanty powoli zbliżały się w moją stronę.
Próbowałam wstać, i spróbować walczyć, lecz pomiędzy mną a zmutowanymi
zwierzętami stanął nieznajomy i szybko się z nimi rozprawił, po czym
odwrócił się w
moją stronę. Pomógł mi wstać, a ja nadal ledwo trzymałam się na nogach.
( Vladimir...? Czy teraz jest dobrze ? Naprawdę się starałam )
Tak jestem dyslektykiem,ale się tym nie chwalę,i staram się pisać opka jak należy
OdpowiedzUsuń