wtorek, 7 listopada 2017

Od Kekkyū C.D Vladimira

Kim jesteś, i co tu robisz?
  
Warknęłam po odurzeniu  i przygnieceniu do twardej kory czarnowłosego chłopaka, któremu pomogłam zwalczyć i pokonać bestię.  Trochę czasu minęło zanim się odezwał, a jak już się odezwał, zaczął mamrotać głupoty. Nie wiem czy go tak mocno uderzyłam, czy był już taki przymulony. Powtórzyłam  swoje pytanie, a on odpowiedział... 
*** 
- Vladimir, mieszkaniec miasta, który poszukuje wyjścia z przeklętego lasu. 
~ To jeden z mieszkańców miasta... - Powiedziałam zaskoczona w myślach, po czym puściłam chłopaka i odskoczyłam od niego, a on powoli usiadł, i złapał się za głowę. 
-Przepraszam, mój błąd.-Sprzałam na niego, a później skoncentrowałam swój wzrok na jednego z martwych bestii  
-Mam radę. Następnym razem uprzedź kogoś, i się porostu spytaj.-Wstał, po czym spojrzał na mnie swoimi oczami, które -miałam wrażenie- świdrowały mnie na wylot.- Kim jesteś i jak się nazywasz ?
  ~  Kekkyū Aka, jestem mieszkańcem tego lasu. - Odpowiedziałam -  Sorry, że tak wyszło lecz żako widuje takich osobników jak ty. Nic Tobie się nie stało?? - Zapytałam  
 - Nic poważnego.Trochę głowa boli. - Odpowiedział - Jestem mieszkańcem tego lasu, wiec wiesz jak z niego wyjść ? -Spytał odwracając się do mnie plecami.
~ Tak, musisz iść za znakami znajdujących się na korach drzew, są w kształcie gwiazdki, lecz zanim pójdziesz masz ode mnie to -Podałam mu małą fiolkę. 
-Co to?-Spytał odwracając się w moją stronę i spoglądając na przedmiot trzymany w mojej dłoni.
 -Tak jakby lek z ziół, zrobiony własnoręcznie. Pomaga na ból głowy.-Podałam mu fiolkę do dłoni -Ja już idę. Trzymaj się!
***
  Ruszyłam przed siebie. Miałam wrócić do mojej chatki, lecz coś mnie tknęło, abym jeszcze pobiegała. Nie przepadam za samotnością, lecz człowiek czasami jej potrzebuje, zwłaszcza, gdy musi pomyśleć. Obiecałam sobie, że nie będę nawiązywać nowych znajomości.  Wiele słyszałam o bólu i cierpieniu, gdy się straci przyjaciół i  rodzinę, a w tych czasach  nie wiadomo co ciebie czeka, gdzie pełno jest potworów, monstrum, czy innych stworzeń, które chcą Ciebie zabić. Lecz nieznajomy zaintrygował mnie, oraz spojrzenie jego złotych oczu. Patrząc w nie, czułam jakbym była w innych czasach, i przemknęło przeze mnie uczucie, że jestem bezpieczna. A nie powinnam się tak czuć, już nigdy nie będę bezpieczna, w tym świecie! Byłam niedaleko mojego domku. Jeszcze kawałek i będę u siebie, lecz moją uwagę przykuł dość sporych rozmiarów budynek, którego wcześniej nie widziałam. Jak większość budynków w tych terenach, był zniszczony i nieciekawy, ale mimo tego, podeszłam do niego. Tynk odchodził od ścian, a wielkie drewniane drzwi były uchylone, popchnęłam je delikatnie, a one zaskrzypiały. Przygotowana na każdą ewentualność lub walki, skierowałam się bojowo na wejście do pomieszczenia. Delikatnie weszłam do środka, a drewniana podłoga zaskrzypiała, powiadamiając o mojej obecności. Myślałam że zaraz do mnie ktoś, lub coś doskoczy, ale na szczęście budynek był pusty. Poruszałam się powoli, i -starałam się- cicho stąpać po skrzypiących deskach. Na parterze nic ciekawego nie było, porozrzucane stoły i krzesła, na które tylko zerknęłam, po czym utkwiłam wzrok w schody prowadzące na piętro. Podeszłam do nich, i dotknęłam delikatnie poręczy. Była zakurzona. Widać że nikt tu nie zagląda.- pomyślałam, po czym stanęłam na pierwszym stopniu. Nieprzyjemne skrzypnięcie, kolejne kroki i kolejne skrzypnięcia.
Gdy już znalazłam się na piętrze, rozejrzałam się. To co zobaczyłam, spowodowało że uśmiechnęłam się w duchu. Natrafiłam na bibliotekę. Fakt, były porozrzucane książki, ale jednak to coś.  Uwielbiałam czytać i poznawać coś nowego!Podeszłam do najbliższego regału z książkami, i opuszkami palców przejechałam po niektórych okładkach poniszczonych już książek. Zatrzymałam się przy Pismie Świętym, które wzięłam do ręki. Księga była granatowa i miała sztywną oprawę. Na stronie tytułowej, napis miał poblakły niby złoty napis, otworzyłam delikatnie Pismo, na byle jakiej stronie.
***

 ''O cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię'' 
 ***
  Przeczytałam w myślach, i od razu pojawiły mi się łzy w oczach. Nie wiedziałam co się zemną dzieje! To było dziwne! Pierwszy raz coś takiego poczułam! Usiadłam na podłogę i rozpłakałam się. Gdy po paru minutach uspokoiłam się i to dziwne uczucie znikło, wstałam z ziemi, wyszłam z budynki i  kierowałam się już w stronę domku. Nie miałam siły aby biegać, nie jadłam od kilku dobrych godzin. Miałam jedzenie, ale nie miałam apetytu. Ściśnięty żołądek mi nie pozwala, abym się pożywiła, choć organizm  zaczynał protestować. 
  Zaczynało mi się robić ciemno przed oczami, więc  usiadłam przy jakieś wielkiej skale. Wolałam zemdleć tu, niż gdzieś na widoku, choć i tak to miejsce nie gwarantowało, że mnie nikt nie znajdzie. Dotknęłam ręką torbę, w którym miałam Pismo Święte, które zabrałam z budynku
***
 ~ Proszę, daj mi chociaż siłę dojść do domu. - Mruknęłam do siebie, po czym wstałam. Było chyba lepiej, było mi słabo, ale doszłabym do swej chatki. Doszłabym, gdyby nie cała chmara zmutowanych zwierząt, która zbliżała się w moją str
***
 Szybko ożywiłam się, czułam, jak moje serce bije szybciej. Adrenalina szybko działała.
 Wytworzyłam dzięki moim umiejętnością krwawą broń, i strzeliłam z swej broni, perfekcyjnie parę razy w stronę , przy okazji robiąc uniki, przed cuchnącymi,zmutowanymi bestiami ,które były coraz bliżej mnie.Może dałabym sobie rady, gdyby nagle ktoś głośno nie gwizdnął. Odwróciłam się w stronę postaci, lecz zaraz musiałam zrobić unik, aby nie znaleźć się w łapskach ohydnych zwierząt.Niestety wtedy zakręciło mi się w głowie, wiec poleciałam na ziemię, o uderzając głową o kamień. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie straciłam kontaktu ze świadomością, ale to mnie zamroczyło. Słyszałam jak nieznajomy coś krzyczał, po czym zaczął rozprawiać się z każdym zmutowanym zwierzęciem po kolei. Dudniło mi w głowie, modliłam się tylko aby nie zasłabnąć. Odwróciłam powoli głowę w drugą stronę. Mutanty  powoli zbliżały się w moją stronę. Próbowałam wstać, i spróbować walczyć, lecz pomiędzy mną a zmutowanymi zwierzętami stanął nieznajomy i szybko się z nimi rozprawił, po czym odwrócił się w moją stronę. Pomógł mi wstać, a ja nadal ledwo trzymałam się na nogach.

( Vladimir...? Czy teraz jest dobrze ? Naprawdę się starałam )


1 komentarz:

  1. Tak jestem dyslektykiem,ale się tym nie chwalę,i staram się pisać opka jak należy

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony
CREDITS
Art1 Art2 Art3 Art4 Art5 Texture1 Texture2