Od
dnia, w którym uciekłam z laboratorium ''CP'' do pobliskiego lasu
rozdzielającego to miejsce z miastem, minęło… Sam nie wiem ile. Nigdy
nie miałam
pamięci do liczb, a może po prostu przestałem liczyć... Słońce chyli się
ku zachodowi, zewsząd otacza mnie głusza. W tym
przeklętym lesie wszystko wygląda tak samo, jednak tam zostałam i
zamieszkałam. Ani razu nie natknąłem się na choćby ślad obecności
drugiego człowieka, oprócz potworów z którymi codziennie walczyłam,
trenując swoje umiejętność. aż pewnego dnia to się zmieniło...
***
Było
już grubo popołudniu. Nie miałam nic do roboty, więc pomyślałam, aby
sobie pobiegać na świeżym powietrzu. Ubrałam na siebie czarny płaszcz
oraz buty wojskowe i wyszłam z opuszczonej chatki w lesie. Gdy byłam na
świeżym powietrzu, zaatakował mnie podmuch silnego wiatru,
lecz mnie nie zniechęcił do biegania. Dzisiaj nie było tak zimno jak
tydzień temu, ale temperatura dawała o sobie we znaki. Wolnym ale
rytmicznym truchtem rozpoczęłam dzisiejsze bieganie.Czując że zrobiło mi
się trochę cieplej, wyrwałam się z refleksji,
przyśpieszyłam. Czułam jak moje serce bije szybko. Dzięki bieganiu
mogłam się rozgrzać, i spędzić sama czas. Po kilkuset metrach dopadły
mnie wspomnienia gdy szukałam jakieś pomocy, po ucieczce z laboratorium
''CP''. Wędrowałam wtedy w
poszukiwaniu żywej duszy, ale spotykałam tylko co chwilę bestie, które
uporczywie chciały się dostać do mnie,i się we mnie wgryźć. Myślałam że
zostałam sama. Nie miałam ochoty wędrować i poszukiwać. Wydawało mi się
że nie ma nikogo oprócz mojej osoby. Jednak nie podałam się i
walczyłam, dzięki temu nadal żyję i jestem.Zmęczona biegiem,
przystanęłam i się rozejrzałam. Byłam na skraju lasu, a przede mną
rozciągało się jakieś pole, albo łąka.
Tego pewna nie byłam. Spojrzałam na pobliskie drzewo. Pamiętam
pierwsze moje spotkanie z bestią. Uciekałam wtedy na drzewo, w tamtym
momencie zdobyłam nowe umiejętności oraz przestałam bać się .
W kilka sekund znalazłam się na solidnej gałęzi w koronie drzewa. Byłam zmęczona. Mimo tego że spałam, byłam zmęczona także i z braku pożywienia. Nie jadłam nic od 15 godzin. Oczy zaczęły mi się zamykać, a ja oparłam głowę o korę drzewa i zasnęłam.
W kilka sekund znalazłam się na solidnej gałęzi w koronie drzewa. Byłam zmęczona. Mimo tego że spałam, byłam zmęczona także i z braku pożywienia. Nie jadłam nic od 15 godzin. Oczy zaczęły mi się zamykać, a ja oparłam głowę o korę drzewa i zasnęłam.
***3 GODZINY PÓŹNIEJ***
Usłyszałam
niepokojący dźwięki, obudziłam się i z dołu zauważyłam kogoś walczącego
z bestiami. Była to ludzka istota! Owszem widziałam jak radził sobie z
tymi gnijącymi bestiami, ale mimo
wszystko mógł stanowić zagrożenie. Od początku obserwowałam go z
bezpiecznego miejsca na gałęzi wielkiego drzewa, na początku wahałam
się, czy zainterweniować, czy może siedzieć cicho, i w odpowiedniej
chwili uciec. Lecz on walczył sam, i gdyby sobie nie radził, mogłabym
wkroczyć w samą porę. I wkroczyłam, ale gdy te bezmózgie stworzenia
były martwe, zajęłam się nieznajomym. Błyskawicznie odurzyłam go choć
na chwilę
swoją mocą, po czym go złapałam i przygniotłam do drzewa .Nie chciałam
zrobić jemu krzywdy, ale jednak trochę to
musiało boleć,
- Nie powiano cię tu być! Kim jesteś, i co tu robisz?-Warknęłam spojżawszy na niego, nadal go trzymając
( Vladimir )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz