piątek, 29 grudnia 2017

Od Vlada c.d. Augusta

Byłem głodny, zmarznięty, a mój wychowawca aka super detektyw zachowywał się, jak skończony debil, próbując mi wpoić, że kiedy tylko przyznam się do całkiem sporej ilości morderstw, on nic z tym faktem nie zrobi. Gdyby nie chłodna atmosfera, na pewno bym się uśmiał, jednak teraz nie było mi zbytnio do śmiechu. Nagle zacząłem żałować, że po prostu nie zamknąłem się i nie ruszyłem do domu. Stwierdziłem, że będę przynajmniej próbował udawać głupa, mimo że szansa na powodzenie tego planu jest nikła.

- Nie goniłem go - odparłem siląc się na obojętny ton, który swoją drogą przyszedł mi bardzo lekko. 
Mnie by to nie przekonało, jak widać nie tylko mnie, o czym świadczyło lekkie wykrzywienie ust pana Kershawa. Wiedziałem, że to kłamstwo nie ma szans, a mimo to patrzyłem mu dziarsko w oczy, jakby chcąc podtrzymać, że jest to prawdą. 
- Dobrze... - zaczął, w jego głosie było słychać lekkie zamyślenie, pewnie zastanawiał się, jak to rozegrać - w takim razie, dlaczego biegłeś? 
Mogłem w tym momencie odetchnąć z ulgą, co uczyniłem jedynie w myślach. Na to pytanie, akurat nie musiałem się głowić, by odpowiedzieć. Moja twarz przybrała szybko oburzony wyraz, a ręce potarły energicznie ramiona, jakby chcąc je ogrzać. 
- Zgubiłem kurtkę, a noc raczej nie należy do najcieplejszych - powiedziałem, a było to o wiele chłodniejsze, niż powietrze dookoła. 
Musiałem przyznać, że zagrałem to o wiele lepiej, niż przypuszczałem, że jestem zdolny. Czy za kłamanie można dostać Oscara? Ja powinienem za to, co przed chwilą się stało. Taka reakcja szybko zmieniła nastawienie nauczyciela. Postawa się rozluźniła, a na oblicze wkradła się troska. No i właśnie o to chodziło! Pięknie, a jakże poetycko. Czułem się nieco, jak w filmie o niezbyt wysokich notach. Przez głowę przeszła mi zabawna myśl, że zaraz zaprosi mnie do siebie i wszystko zmieni się w jakiś tani scenariusz posklejany przypadkami. Już samo to, że spotkaliśmy się w takich okolicznościach można było podpiąć pod taki idiotyczny zbieg okoliczności. 
- Daleko masz jeszcze do domu? - to pytanie wyrwało mnie z nieco nostalgicznego rozmyślania, na temat nie najgorszej komedii romantycznej. 
Normalnie odpowiedziałbym nie, żeby pan muszę-wiedzieć-wszystko-o-swoich-uczniach dał mi spokój. Wtedy - może nawet dość szybko - bym coś zjadł, a musiałem przyznać, że żołądek już od dłuższego czasu przypominał mi, że powinienem go zapełnić. Niestety w tym momencie do gry weszła moja ciekawość, która - byłem tego pewny, jak tego, że związki z wampirami źle się kończą, oglądało się kawałek Zmierzchu, nie? - w końcu doprowadzi mnie do zgonu. Nie chodzi tu wcale o stan po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu, a o agonię, kostuchę, no cóż po prostu śmierć.  Tym razem podpowiadała mi ona, by odpowiedzieć "tak", czyż nie byłoby to ciekawej? Na pewno. Wiedziałem, że nigdy nie nauczę się jej nie słuchać.
- Tak, dość daleko - burknąłem, udając złość, spowodowaną zatrzymywaniem mnie nadal na tej zimnej ulicy.

< Gusio?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony
CREDITS
Art1 Art2 Art3 Art4 Art5 Texture1 Texture2