sobota, 28 października 2017

Od Augusta Do Vlada

- Moi przyjaciele to skończeni debile. - stwierdziłem wpatrując się w niemal pustą szafę.
Moje ubrania zniknęły. Wszystkie, bez wyjątku. Jedyne co mi zostawili to dresy i bluzę z króliczymi uszami. Chyba mi nie wierzyli, że go założę. Wczoraj przegrałem zakład i chłopaki stwierdzili , że na zajęcia pójdę w wybranym przez nich ubraniu. No i zostawili mi tylko ten jeden strój. Spałem jedynie w bokserkach, więc w coś ubrać się mimowolnie trzeba.
- Dobrze, że czarny a nie różowy. - wymamrotałem ściągając go z wieszaka.
I tak bym go założył. W końcu układ to układ. Poszedłem do łazienki i po jakimś czasie mogłem się przyjrzeć w lustrze. Reakcja uczniów będzie bezcenna. Grunt by nie spotkać Czerwonej królowej. Unikać jak ognia. Dyrektorka urządzi mi za to jesień średniowiecza. Ale musiałem przyznać, nie wyglądałem źle. Z czarnym mi do twarzy. Wzruszyłem ramionami z uśmiechem przyklejonym do twarzy i złapałem za książki. Karteczka na wierzchu informowała mnie kogo w tym tygodniu będę musiał ewentualnie popilnować. Miałem dzisiaj... Jedno... No może dwa zastępstwa. Mniejsza. Teraz w sali 15 zajęcia z historii, dobra. A za trzy godziny mam trening indywidualny z uczniem Fostera. Powinienem sobie poradzić z tą klasą i z tym dzieciakiem.
Wyszedłem na korytarz i ruszyłem wzdłuż, mijając inne pokoje. Swój apartament miałem na samym szarym końcu i to było najlepsze wyjście z możliwych. Idealne do szybkich zniknięć z terenu Scholi bez zauważenia. Tak wiem, nie jestem szczylem, ale nie lubię gdy mnie kontrolują. A ewidentnie śledzą każdy mój ruch. To nawet zabawne.
Ich bezpieczeństwo zależy ode mnie, ale i tak żywią spora dozę nieufności. Tyle że ja nie dam sobie założyć obroży. Robię co chcę i będę unikać konsekwencji póki mogę. Dzwonek już zadzwonił gdy znalazłem się na schodach. Nie śpieszyłem się, wiedziałem, że uczniowie mają nadzieję bym spóźniał się jak najdłużej. Jeszcze kupiłem sobie kawę w sklepiku po drodze i zabrałem dziennik. Nawet gdy byłem tuż przy nich, nie rozpoznali we mnie ich sora. Czy im się dziwie? Ani trochę. Młody chłopak starszy nie wiele od nich nie może być brany na poważnie.
- Witam klasę. -powiedziałem zwracając na siebie uwagę całej grupy.
Przebiłem się przez grupę i otworzyłem kluczem drzwi.
- Zapraszam do środka.
Mijały mnie skołowane spojrzenia, jednak nie zwracałem na to uwagi nadal z serdecznym uśmiechem.
Wśliznąłem się za nimi i zamknąłem drzwi nogą. Podszedłem do biurka i rzuciłem tam książki razem z gorącą jeszcze kawą. Stanąłem przed nimi i zacząłem mówić.
- Przedstawię się. Jestem August Kershaw i będę zastępował przez ten tydzień waszego wychowawcę. Możecie mi mówić po imieniu. Nie zwracajcie uwagi na strój, zrobiono mi mały kawał. - machnąłem ręką w geście, że nie ma o czym mówić. - Dobra, co mieliście ostatnio?
Przeszedłem się po klasie i łapałem za zeszyt jednego z uczniów. Przeglądając jego notatki nie dowiedziałem się niczego. Może dlatego, że pisał co któraś lekcję i za cholerę nie mogłem odcyfrować z którego był ostatni (według właściciela notatnika) temat.
- Zły wybór. - stwierdziłem i odłożyłem go z powrotem.
Wziąłem inny zeszyt. O, tam znalazłem to co chciałem.
- Okeeej, mam.
Zwróciłem go właścicielowi i ruszyłem do biurka. Otworzyłem dziennik. Ocen było mało. Były one dość... średnie. Jedni radzili sobie lepiej, inni gorzej.
- Bierzemy następny temat z podręcznika. Strona 46. Co powiedzie na pracę w grupach lub indywidualną? Dostaniecie dodatkowe dobre oceny póki nie ma tego pomrowia...
Moje spojrzenie padło na jednego z uczniów, który ewidentnie przysypiał. Podwinąłem rękawy i zacząłem się skradać z palcem na ustach. Nagle trzasnąłem rękami w ławkę centymetry przed typem który musiał zarwać jakieś pół nocy. Chłopak zerwał się, a krzesło ze zgrzytem przesunęło się po płytkach.
- Pobudka szczylu! - odpowiedziało mi nieco zdezorientowane spojrzenie.
Ktoś zaczął chichotać. Wyprostowałem się i ruszyłem na swoje miejsce.
- A teraz co macie zrobić... tematem waszej notatki będzie...
Przebrnąwszy płynnie przez owe nie całe 40 minut przekazałem im to co mają się nauczyć na następne zajęcia i wplatając w to jeszcze własne historie i wysłuchując również uczniów. Zwięźle i na temat bez niepotrzebnych potoków bezsensownych słów. Zebrałem już wszystkie kartki, obiecując że na jutro będą już na tip-top sprawdzone. Dzwonek zabrzmiał gdy dopijałem ostatnim łykiem kawę. Uczniowie powoli wybywali z sali, a ja właśnie miałem wstawać gdy jeden z uczniów nie chybnie miał zaraz spotkać się twarzą z podłogą. Moja ręka złapała go za kołnierz i przytrzymała go nad linoleum, by po chwili postawić go do pionu.
- W porządku? - zapytałem z ręką na jego ramieniu jakby znów miał wywinąć orła. Był blady jakby miał zaraz zemdleć, chociaż to może mi się zdawało. Pewnie to drugie.

Vlad?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony
CREDITS
Art1 Art2 Art3 Art4 Art5 Texture1 Texture2